Chciała ominąć korek na cwaniaka. Narobiła sobie jedynie problemów. Skasowała swoje auto, uszkodziła dwa inne, a do tego dostała solidną nauczkę od policjantów. Kierująca musi zapłacić mandat o wartości swojego samochodu.
Kierowcy mają różne sposoby na korki. Dla przykładu ta pani nie chciała oczekiwać na możliwość przejazdu. Nie chciała, szczególnie że pas dla przeciwnego kierunku jazdy był wolny. Jeżeli myślicie, że w tym momencie kierująca osiągnęła szczyt bezczelności, przeczytajcie o tym, co stało się dalej.
Kadr filmu jest prosty. Kierujący autem terenowym jedzie swoim pasem. Dla przeciwległego kierunku jazdy panuje korek. Nagle oko kamery dostrzega srebrnego Suzuki Swifta. Auto porusza się pod prąd. Kierującej to jednak nie przeszkadza. Zamiast hamować, zaczyna świecić światłami długimi. Najwyraźniej chce zmusić kierowcę terenówki do ucieczki. Tylko gdzie? Do rowu?
Presja drogowa się nie udaje. Kierująca Swiftem bez żadnego hamowania uderza w terenówkę. Terenówkę, która zdążyła się wcześniej zatrzymać. Prędkość nie jest wysoka, więc kierujący nie odnoszą żadnych obrażeń. Całe szczęście. Na miejscu mimo wszystko pojawia się policja. Patrol ma rozstrzygnąć o winie za kolizję.
Kierująca Swiftem brak hamowania tłumaczyła tym, że hamulce zawiodły. Ona nacisnęła pedał, samochód jednak się nie zatrzymał. Wersja ta została obalona przez świadków. Ci opowiedzieli funkcjonariuszom, że światła stopu w Suzuki nie zaświeciły się nawet na sekundę. Kierująca została zatem winna kolizji, z OC jej auta naprawione zostaną dwa uszkodzone pojazdy, a do tego kobieta dostała mandat. Wyjątkowo sprawiedliwy mandat!
Policjanci dopisani do konta właścicielki Swifta 10 punktów karnych. Poza tym zdecydowali się na skorzystanie z maksymalnego wymiaru kary finansowej. Na druczku pojawiła się kwota opiewająca na 5000 zł. Można śmiało uznać, że to kwota, która pewnie w dużej mierze odpowiada wartości jej pojazdu sprzed wypadku.
2025-06-10T09:47:58Z