Rower elektryczny to pewna wariacja na temat klasycznego roweru, a konkretnie rower, ale z elektrycznym silnikiem, który wspomaga pedałowanie, a tym samym ułatwia jazdę. Świetne rozwiązanie dla tych dojeżdżających na rowerze do pracy, dla tych o pewnych ograniczeniach ruchowych lub po prostu dla osób, które chcą jeździć, ale jednocześnie nieszczególnie podoba im się wizja męczarni na podjazdach czy podczas dłuższych przejażdżek. Takie cechy mają choćby modele w naszym rankingu polecanych rowerów elektrycznych.
Zgodnie z prawem, rower elektryczny do pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 metra, wyposażony w silnik elektryczny o mocy 250 W i z maksymalnym napięciem na poziomie 48 V. Pojazd ten napędzany jest siłą mięśni rowerzysty, ale wspomaga go podczas jazdy, wydatnie ją ułatwiając i uprzyjemniając - do prędkości 25 km/h.
Rower elektryczny, jak i każdy inny, musi być wyposażony w:
Źródło: freepik.com
No dobra, a co z manetką gazu? Przecież to byłoby super wygodne! Siada sobie człowiek, dusi sobie pstryczek i jedzie w najlepsze, nie męczy się, nie poci, a kulturalnie, w garniturze i kapeluszu pokonuje miejską dżunglę. Brzmi przyjemnie, prawda? Niestety w tym przypadku to, co przyjemne, jest prawnie zabronione.
Zgodnie z prawem, rower elektryczny nie może być wyposażony w manetkę gazu. Kciukowa, czy znana z motocykli - nie ma znaczenia. Rower elektryczny, którego nie musimy nigdzie rejestrować i który może poruszać się po drogach rowerowych nie może być wyposażony w manetkę gazu - nawet jeśli spełnia wymagania dotyczące mocy silnika, napięcia czy maksymalnej prędkości, po której przestaje wspomagać rowerzystę. Dokładnie reguluje to art. 2, ustęp 47 Prawa o ruchu drogowym.
Innymi słowy, jeśli mamy rower, który ze wszech miar jest zwykłym rowerem elektrycznym, którego silnik uruchamia się podczas pedałowania, ale producent miał fantazję wyposażyć go w manetkę gazu - musimy zgodnie z prawem zarejestrować taki pojazd jako motorower… Albo zdemontować manetkę gazu. Chyba nie muszę podpowiadać, które rozwiązanie jest lepsze, prawda?
Pytanie za sto punktów: dlaczego rower elektryczny nie może mieć manetki gazu? Cóż, jakby to wam powiedzieć - nie mam pojęcia. Ot takie mamy regulacje i tyle.
Mogę się jednak domyślić, że opracowanie przepisów poprzedzone było refleksją, która zmierzać mogła w kierunku poniższej konkluzji:
Jak panowie uradzili, tak zrobili.
Źródło: freepik.com
Podkreślę to, co już wszyscy wiemy. Jeśli rower elektryczny w jednej z dookreślonych prawnie kategorii wykracza poza regulacje, bez względu na to, czy ma mocniejszy silnik, czy manetkę gazu - musi zostać zarejestrowany jako motorower. Ot, takie jest prawo, nie ma zmiłuj.
Sprawa z terminem e-bike jest nieco skomplikowana, gdyż faktycznie będąc nad wyraz skrupulatnym, e-bike jest terminem odpowiadającym terminowi s-pedelec, a tym samym - w myśl polskiego prawa - e-bike jest motorowerem… Dziwne, co nie? Proponuję nie dać się zwariować i dalej nazywać rowery elektryczne e-bike`ami, pamiętając jedynie, że rower elektryczny kończy się na:
https://www.benchmark.pl/testy_i_recenzje/test-bryton-gardia-r300l.htmlhttps://www.benchmark.pl/testy_i_recenzje/jaki-rower-elektryczny-dla-amatora.htmlhttps://www.benchmark.pl/testy_i_recenzje/po-co-komu-drogi-rower.html[edytuj]
2024-05-05T07:22:48Z dg43tfdfdgfd