Wojsko chce pozyskać lekki, odporny i modułowy system startowy zdolny do jednoczesnego wystrzelenia pięciu bezzałogowych statków powietrznych (UAS) o łącznej masie do 275 kg. Każdy z dronów ma ważyć 125 kg i posiadać rozpiętość skrzydeł 3,3 metra.
Co istotne, system musi umożliwiać start wszystkich pięciu dronów w ciągu maksymalnie czterech minut . Obsługę mają stanowić maksymalnie trzy osoby. Wykluczono rozwiązania w pełni zautomatyzowane, działające bez nadzoru człowieka.
Projektowany system ma być odporny na trudne warunki pogodowe – działać w temperaturach od -20 do +55 stopni Celsjusza, być odporny na kurz i wodę zgodnie z normą IP54, a także umożliwiać regulację kąta startu w zakresie od 8 do 33 stopni. Duży nacisk położono również na niską sygnaturę akustyczną i wizualną – to element zwiększający przeżywalność systemu na współczesnym polu walki.
Jednym z wymogów jest też integracja z popularnymi pojazdami dostawczymi, takimi jak Mercedes Sprinter czy Ford Transit. Koszt jednej jednostki startowej nie może przekroczyć 300 tys. funtów (ok. 365 tys. euro).
Harmonogram programu nazwanego "Project Volley" jest wyjątkowo intensywny. Zgłoszenia od firm zainteresowanych udziałem w projekcie przyjmowane są tylko do 11 czerwca. Decyzja o wyborze konkretnego rozwiązania ma zapaść w październiku, a pierwsze dostawy ruszyć w styczniu 2026 roku. Koszty opracowania i budowy prototypów dla wybranych finalistów pokryje ministerstwo.
Jak wskazuje niemiecki serwis Hartpunkt, choć ogłoszenie nie wskazuje, kto będzie użytkownikiem końcowym nowego systemu, udział w przetargu mają mieć nie tylko firmy z tzw. krajów Sojuszu pięciorga oczu (Wielka Brytania, USA, Kanada, Australia i Nowa Zelandia), lecz także producenci z państw NATO i Ukrainy. W kontekście napiętego harmonogramu i specyficznych wymagań sprzętowych, nie brakuje spekulacji, że docelowym odbiorcą systemów może być właśnie ukraińska armia.